Niall
już niemal zasypiał przed telewizorem, kiedy usłyszał kroki zmierzające w dół
schodów. Poderwał się z kanapy i ujrzał schodzącą Phee.
-
Co z nim?
-
Nie jestem lekarzem – powiedziała dziewczyna z rozbawieniem w głosie – ale
lepiej niż wcześniej. Mogę też przyjść jutro po pracy? Nie będę przeszkadzać.
-
Jasne. Skoro Lou czuje się lepiej…
-
Dzięki. – Phee uśmiechnęła się w odpowiedzi. Założyła buty i kurtkę, po czym
skierowała się do drzwi. – To do jutra?
-
Do jutra – odparł Niall i patrzył na jej oddalającą się sylwetkę.
Kiedy
chłopak zamknął drzwi, popędził do góry by sprawdzić, co z przyjacielem.
Uderzył go absurd tej sytuacji: wszyscy zachowują się, jakby Louis miał co
najmniej grypę, jak nie jakąś śmiertelną chorobę. A on po prostu rozstał się z dziewczyną…
Drzwi
do pokoju gościnnego były uchylone. Niall zajrzał za nie: przez okno zaglądał
sierp księżyca, delikatnie oświetlający sylwetkę śpiącego chłopaka. Wyraz jego
twarzy był spokojny, pozbawiony trosk, jakichkolwiek problemów – Irlandczyk
bardzo mu tego pozazdrościł.
***
Chłopaka
obudził jakiś hałas z dołu. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się otworzyć o
czy na dłużej niż pół sekundy. Całą prawą połowę ciała miał obolałą, włosy były
w zupełnym nieładzie a na ręce miał odbite zagniecenia poduszki. Czuł się
bardzo paskudnie – przede wszystkim fizycznie. Psychiczny ból osłabł na tyle,
by chłopak mógł funkcjonować normalnie.
Kiedy
nagle zaburczało mu w brzuchu, aż się zgiął wpół. Cały poprzedni dzień nie jadł
zupełnie nic, a teraz odgrywało się to na nim. Walcząc ze swoim ciałem wstał i
powoli powlókł się na dół. W drzwiach kuchni przystanął zdziwiony.
-
Cześć – powiedział po chwili; widok Grega Horana mieszającego coś w garnku był
zaskakujący. Jego mózg dopiero po czasie zrozumiał, że przecież jest już
poniedziałek i rodzice przyjaciela wrócili z wyjazdu.
-
O, Louis – powiedział chłopak. – Głodny?
W
odpowiedzi z jego brzucha dobył się odgłos podobny do warczenia jakiegoś
dzikiego zwierzęcia. Pokiwał głową.
-
Musisz jeszcze chwilę poczekać… Robię zupę, wiesz.
Lou
pokiwał głową. – Gdzie jest Niall?
Horan
wzruszył ramionami. – Poszedł gdzieś i powiedział, że jak się obudzisz, to mam
ci powiedzieć, że wyszedł.
- To wiele
wyjaśnia. – Lou zerknął na zegar wiszący nad drzwiami. – Już druga?! – zdziwił
się.
- Taa,
spałeś trochę długo.
- W takim
razie umyję się… Albo coś.
***
Louis
wreszcie poczuł się dobrze. Wziął prysznic, ubrał czyste ciuchy i starał się nie
myśleć o Eleanor. Słońce świeciło, wpadając do domu przez okna i rozświetlając
wszystkie pomieszczenia, co dodawało ludziom pozytywnej energii.
Chłopak
podwinął nogawki spodni i wyszedł z pokoju gościnnego. W salonie usiadł przed
telewizorem, ale go nie włączył. Wpatrywał się w czarny ekran, jakby się
zawiesił – rozmyślał o wszystkich poprzednich wydarzeniach, choć wcale tego nie
chciał.
Z
tego letargu zbudził go odgłos otwieranych drzwi frontowych. Odwrócił głowę ku
drzwiom do salonu w tym momencie, w którym weszli tam Niall oraz Phee.
-
Lou! – krzyknął chłopak upuszczając dwie torby z zakupami na ziemię. Ten wstał
z kanapy i padli sobie w objęcia, jakby nie widzieli się całe wieki. Irlandczyk
złapał go mocno i nie chciał puścić.
-
Wróciłeś do świata żywych.
-
Chyba tak – odparł ze śmiechem Lou. – Głupio się zachowałem. Przeze mnie
musiałeś się martwić.
-
Czasem tak trzeba.
-
To co, utrzymamy ten dobry nastrój i upieczemy ciasto? – wtrąciła się Phee.
Louis odsunął się od przyjaciela.
-
Jakie ciasto?
-
Czekoladowe z marchewką. Chcieliśmy ci je zrobić na poprawę nastroju, ale
widzę, że to już niepotrzebne – dziewczyna wzruszyła ramionami.
-
To jej pomysł – mruknął Niall do ucha przyjaciela.
-
Jakby co, to w kuchni jest Greg – zapowiedział Lou, udając, że tego nie
słyszał. – Próbuje ugotować zupę.
Blondyn
uniósł brwi, po czym biorąc zakupy skierował się do kuchni, a za nim Louis i
zaciekawiona Phee.
-
Auć – powiedział młodszy Horan, widząc „dzieło” swojego brata.
-
Nie moja wina – powiedział obruszony Greg, czyszcząc kuchenkę z resztek zupy. –
To się samo wykipiało.
-
Bo tego nie przypilnowałeś – zauważył Niall.
-
Czepiasz się. Ważne, że sprzątam.
-
Czyli dalej będę głodować? – jęknął Lou, a jego żołądek to potwierdził głosnym
burczeniem.
-
Szczęście, że wymyśliłam to ciasto. Będziesz mógł zjeść trzy czwarte blachy –
uspokoiła go Phee. W tym momencie Greg uniósł gwałtownie głowę.
-
Dziewczyna?
-
Ee… Z tego co wiem, to tak – powiedziała. – Coś nie tak?
-
Nie, nic – odparł szybko, powracając do sprzątania. Murphey nic nie
powiedziała. Czyżby myślał, że jest fanką, albo coś? Albo dziewczyną Nialla?
Chociaż nie chciało jej się wierzyć, że nie spotykał się on wcześniej z nikim.
Tego dnia spędziła z nim kilka godzin, rozmawiając o Louisie i innych rzeczach –
musiała przyznać, że dogadywali się zaskakująco dobrze. Musiała przyznać, że
jest bardzo sympatyczny… Poza tym był przystojny. Chociaż może młodszy Horan
nie mógł mieć dziewczyny nigdy przez swoją sławę? Już prawie zapomniała o tym,
że był pożądany przez miliony nastolatek na całym świecie. Tutaj, w tym niemal
odciętym od reszty kraju skrawku miasta Mullingar w ogóle tego nie odczuwała.
Louis był śmiesznym, marchewkowym Brytyjczykiem, a Niall chłopakiem
mieszkającym ulicę dalej. I tyle. Nie byli gwiazdami światowego formatu,
których kiedyś tak nienawidziła – za co teraz nienawidziła siebie. Bo nie
dostrzegła, że to są zwykli chłopcy.
-
Wstawaj, śpiąca królewno – powiedział Louis, pstrykając palcami przed jej
twarzą. – Gdzie byłaś, że tak odleciałaś?
-
Nigdzie – pokręciła głową. Greg spojrzał na nią zagadkowo, po czym odłożył
gąbkę do zlewu i wytarł ręce o spodnie.
-
Obiadu nie będzie, możecie sobie robić ciasto – powiedział, po czym wyszedł.
Cała trójka powiodła za nim wzrokiem. Chwilę nikt się nie odzywał, a Niall
przerwał ciszę klaśnięciem w dłonie.
-
No! To robimy ciasto, tak? Znaczy się, wy robicie… Na mnie możecie liczyć tylko
jeśli chodzi o wsparcie mentalne, bo do gotowania mam taki sam talent jak mój
brat.
-
Który jest tak wspaniale wychowany, że mi się nawet nie przedstawił.
Niall
wzruszył ramionami. – Nie wiem, co mu odbiło.
-
Dobra, nieważne. – Phee machnęła ręką. – Ale nie wywiniesz się tak łatwo,
Horan. Masz nam pomóc.
-
Ee.. – zająknął się.
-
Wypakuj zakupy chociaż, dobrze?
Niall
potaknął i zaczął wyciągać rzeczy, które kupili. Phee w tym czasie wyjęła ze
swojej torebki przepis i zaczęła dyktować Louisowi składniki, a ten posłusznie
odmierzał odpowiednią ilość. Potem musiała przyprowadzić blondyna z powrotem do
kuchni, z której uciekł, i wróciła do czytania sposobu przygotowania.
-
Wsyp mąkę do miski – przeczytała, po
czym cała jedna szklanka została wysypana na nią.
Prychając,
spróbowała otworzyć oczy tak, żeby biały proszek się do nich nie dostał.
-
Co tu się stało?! – spytała, rozeźlona. Dwóch chłopaków stało obok siebie,
trzymając ręce za plecami i gwiżdżąc zupełnie inne melodie. – Który z was…
-
Orientuj się! – krzyknął Lou, a w jej stronę poleciał biały obłok. Tym razem
zdążyła się odsunąć.
-
Tak sobie pogrywacie? W takim razie… - Nie dokańczając zdania sięgnęła do
szklanki z kakao i rzuciła w chłopaków. Kiedy brązowy proszek opadł, ujrzała
zmrużone oczy Horana wpatrujące się w nią.
-
To chyba oznacza wojnę – powiedział Louis niskim głosem.
A
potem wojna się zaczęła.
W
powietrzu latała mąka, kakao, cukier i inne rzeczy. Cała trójka goniła się po
kuchni, chłopcy na dziewczynę. Rzucali w siebie wszystkimi możliwymi
składnikami, nie patrząc na to, że brudzą pomieszczenie jeszcze bardziej niż
Greg wcześniej.
-
Mam ją! – wykrzyknął tryumfalnie Niall, łapiąc ją od tyłu. – Teraz Lou!
Brytyjczyk
uśmiechnął się przebiegle i wziął do ręki karton mleka.
-
Nie! – krzyknęła próbując się wyrwać, ale chłopak tylko wzmocnił uścisk swoich
rąk wokół jej ciała. Twarz Louisa rozświetlił radosny uśmiech, a potem
dziewczyna poczuła zimny płyn wylewający się na jej głowę i spływający za
koszulkę.
Zaalarmowany
krzykami Greg zajrzał do kuchni. Widząc ten cały bałagan, pokręcił tylko głową.
-
Sami sobie to posprzątacie – powiedział jedynie i wrócił do swojego pokoju. To
otrzeźwiło całą trójkę; Niall puścił Phee i rozejrzał się po pomieszczeniu.
-
No cóż…
-
Taa, wiem – odparła dziewczyna.
-
Chcesz może jakąś koszulkę do przebrania? – zapytał blondyn. W odpowiedzi
dziewczyna tylko pokiwała głową.
-
Jeśli można, to umyłabym sobie też włosy – powiedziała, wskazując na potargane
pomarańczowe kosmyki w których oprócz mleka było dużo sypkich rzeczy.
-
Nie ma sprawy – odparł chłopak. Zaprowadził ją do łazienki, a potem szybko
poszedł do swojego pokoju, żeby wziąć jakąś koszulkę. Okazało się, że nie jest
to aż takie proste; chłopak stał przed półkami zapełnionymi różnymi ubraniami i
zastanawiał się, co by jej mógł dać. W końcu zrezygnowany wyciągnął białą
koszulkę z nadrukiem kapelusza, wąsów i muszki. Zaniósł jej, a potem zszedł na
dół, gdzie zobaczył Louisa zajadającego się marchewkami.
-
Wybacz, musiałem.
-
Z ciasta chyba dziś nici – powiedział, wyciągając miotłę i szmatę, którą rzucił
przyjacielowi. – Ty blaty, ja podłoga.
Lou
skinął głową i zabrali się do sprzątania.
-
Więc… Phee ci się podoba? – spytał dość bezpośrednio.
-
Co? – Horan niemal potknął się o swoje stopy. – Czemu tak sądzisz?
Szatyn
tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo.
-
Zapomnij, że cokolwiek mówiłem.
Ale
Niall nie umiał zapomnieć. Bo uświadomił sobie, że Phee chyba mu się faktycznie
podoba. A utwierdził go w tym widok jej wchodzącej do kuchni w jego koszulce,
za dużej na nią, i mokrych włosach.
Cholera.
Nareszcie pojawił się jakiś rozdział! I jest naprawdę świetny :) Bitwa na jedzenie - zazdroszczę im ^^ No i nareszcie coś z Phee i Niallerem. Nie mogę się doczekać następnego xx
OdpowiedzUsuńsuper końcówka :D
OdpowiedzUsuńExtra!! :D
OdpowiedzUsuńUuu ! :D Nialler z Phee :D Coś ten teges widzę ;D
Czekam na NN ;**
Boooskie!!!!!
OdpowiedzUsuńfajnie, że z Louisem jest dobrze.
Można wiedzieć, kiedy bd następny rozdział, bo nie mogę się doczekać następnego!
zapraszam do siebie:
london-is-my-city.blogspot.com
Aaaaaaaaaaaaaach <3
OdpowiedzUsuńLou, nareszcie ten dziecinny, radosny Lou, jakiego uwielbiam! No i Niall... Skapnął się, że Phee to dziewczyna dla niego awwwwwwww. Jestem pod wrażeniem tak szybkiego męskiego kojarzenia faktów xD
A czytając opis bitwy na jedzenie, pomyślałam, że całe to hipotetyczne ciasto Phee ma we włosach :D pomijam fakt, że przez ciebie zrobiłam się głodna xD
Genialny rozdział .! :>
OdpowiedzUsuńMam małą prośbę . Wydaje mi się ,że na twoim blogu nie ma dat przy nowych postach . Trochę mnie to denerwuje . Reszta cudowna . :)
Daty już widoczne :)
UsuńGENIALNY !Mój ulubiony fragment :
OdpowiedzUsuńW tym momencie Greg uniósł gwałtownie głowę.
- Dziewczyna?
- Ee… Z tego co wiem, to tak – powiedziała. – Coś nie tak?
A bitwa na jedzenie boska !!!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału;) Kiedy mniej więcej będzie ? ;)
Mniej-więcej chyba po świętach, chociaż głowy nie dam. Mam jeszcze jeden blog którego nie mogę zaniedbywać ;)
UsuńNie byłam zachwycona ich połączeniem. W sensie, że Nialla i Phee...
OdpowiedzUsuńW poprzednim rozdziale miałam wręcz wrażenie, że ona go nie lubi, ale teraz już trochę przywykłam. Rozdział mi się podobał i chyba zaczynam ją lubić. ^^
Jeśli Lou i El wrócą do siebie to wtedy wszystko mi już odpowiada!
(Po za ponownym zerwaniem i problemami w związkach innych chłopców :D)
PS. REWELACYJNY szablon i mam ten sam śnieg na moim blogu ;D Tylko mój topnieje,a twój albo nie albo u mnie coś nie działa. o_0
UsuńWspaniały rozdział, uwielbiam twój styl pisania. Poza tym robi się coraz ciekawiej. Czekam na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńJeju, zakochałam się w twoim blogu *-* Masz cudowny szablon, świetnie piszesz. Po prostu się rozpływam *-*
OdpowiedzUsuńStąd też moja propozycja - właśnie ruszyłam z nową oceniarnią, gdzie pomagać będę blogowiczom, którzy piszą ff na temat 1D/JB (i nie tylko :)). Zapraszam Cię więc gorąco na nie-kulturalnie.blogspot.com i zachęcam do zgłoszenia się :)
Pozdrawiam i życzę weny, oraz wesołego nowego roku :)
Hej :D Chciałam cię poinformować że nominowałam cię do Liebster Award więcej dowiesz się na ---> http://kicking-and-screaming-1d-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, świetny bloga. tak trzymaj. : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Komentarze mile widziane. : 3
http://tajemniczy-dzwiek.blogspot.com/