wtorek, 19 lutego 2013

Dziesiąty


            Niall czuł się dziwnie, kiedy tego samego dnia wyszedł z kolegami na kręgle.
            Jasne, musiał i im poświęcić trochę uwagi. Ale jednak jego myśli cały czas powracały do Phee, do wypadku, do tego wszystkiego. Chciałby z nią jeszcze posiedzieć, choćby w ciszy, ale już wcześniej obiecał kumplom, że się z nimi spotka. Nie mógł ich zawieść; nie chciał też by pomyśleli, że za bardzo gwiazdorzy czy coś.  Więc wyszedł z nimi, ale cały czas był jakiś taki… nieobecny.
            - Co się dzieje, Nialler? – spytał Sean, jeden z jego kolegów, dosiadając się do niego. Podczas gdy reszta nadal grała, blondyn zrezygnował, zamówił piwo i obserwował ich.
            - Czemu sądzisz, że coś się musi dziać? – odparł pytaniem na pytanie.
            - Och, no nie wiem, może dlatego że nie grasz w swoją ulubioną grę, nie gadasz z nami i ogólnie jesteś taki… Zamyślony? – powiedział ironicznie chłopak. – Poważnie, co się z tobą dzieje?
            - Różne rzeczy. – Horan wzruszył ramionami. Sean westchnął i pokręcił głową, po czym bez słowa wrócił do reszty chłopaków gry. Niall chciał go przeprosić, iść i z nimi zagrać, ale… nie umiał. Jeszcze kilka dni wcześniej zastanawiał się co zrobić, żeby wyciągnąć Phee na randkę – na kręgle, na pizzę, do kina, gdziekolwiek – a teraz myślał tylko o tym, czy dziewczyna się już pozbierała, jak się czuje i czy mógłby ją znowu przytulić (nie tylko żeby pocieszyć ją, ale i siebie).
            - Pieprzyć to – mruknął chłopak i wstał, po czym pożegnał się krótko ze zdumionymi kolegami i po prostu wyszedł z kręgielni.
            Po raz kolejny przeklinał się za to, że nie ma prawa jazdy i samochodu, przeklinał też przy tym tego człowieka, który go do tego skutecznie zniechęcił. O, i przy okazji zabił ojczyma Phee. Niall stał więc na przystanku autobusowym, czekając niecierpliwie na pojazd linii nr 19, którym mógł dostać się w okolice domu dziewczyny.
            Nie wiedział, po co drugi raz do niej jedzie. Miał wrażenie, że może zostać odebrany jako desperat czy coś, ale nie obchodziło go to. Potrzebował tej bliskości… Nie spodziewał się tego, ale nie przeszkadzało mu to.
            W autobusie zajął miejsce na samym tyle, naciągając kaptur bluzy bardziej na głowę, gdy zobaczył trzy nastolatki siedzące dwa rzędy przed nim. Nie zauważyły go, na całe szczęście, bo ich głośne rozmowy sprawiły, że chłopak chciał się zapaść pod ziemię.
            - Boże, a widziałyście ostatnie zdjęcia Zayna? – spytała brunetka.
            - O matko, masz na myśli tę seksowną bestię? – dziewczyna z pofarbowanymi na różowo włosami zaczęła się wachlować dłonią. – Nie wiem kto daje pozwolenia na bycie takim… takim…
            - No właśnie – przytaknęła druga brunetka. – Ale ta Perrie…
            - Ugh. – „Różowa” wydała z siebie coś pomiędzy warknięciem a gniewnym westchnieniem. – Nienawidzę suki. Przylepiła się do niego jak pijawka.
            - To przecież wiadome, że to tylko ustawka – dodała Brunetka Numer Dwa. – Chcą wypromować ten Little Mix, więc korzystają z naszych chłopców.
            - One nie mają za grosz talentu, to wszystko dlatego.
            - Na szczęście Elżul się odpierdolił od mojego Tommo, jedna frustracja mniej – odezwała się Brunetka Numer Jeden, a jej przyjaciółki pokiwały głowami.
            - Tak w ogóle – zaczęła Różowa – to wczoraj znalazłam świetne fan fiction. Po prostu ge-nial-ne. A może powinnam powiedzieć ge-Niall-ne?
            - Mags, twoje żarty stają się coraz bardziej nieśmieszne. – Brunetka Numer Dwa pokręciła głową. – To o czym ten fic?
            - O Niamie. Ale mówię wam, takich gorących scen w życiu nie czytałam.
            Policzki Nialla przybrały kolor głębokiej czerwieni, kiedy jeszcze bardziej naciągał kaptur na pochyloną głowę. Nienawidził, jak fanki robiły z nich gejów w swoich opowiadaniach… W których zresztą zbyt szczegółowo opisywały pewne sceny. Skąd one w ogóle wiedzą, jak geje to robią? Oglądają gejowskie porno? Niall kochał Directioners, ale momentami wolałby nie wiedzieć, co one robią.
            Okolica stała się znajoma i chłopak bardzo się ucieszył, że będzie mógł wysiąść i przestać słuchać tych  dziewczyn. Ku jego zniesmaczeniu jednak okazało się, że Różowa również wysiada na tym przystanku. Pożegnała się z koleżankami i poszła stanąć bliżej drzwi, a on poczekał, aż autobus się zatrzyma. Wtedy jak burza przemknął obok brunetek, wbijając wzrok w podłogę, i wypadł z pojazdu,  po czym skierował się w stronę domu Phee.
            To, że Różowa idzie kilka metrów przed nim w tym samym kierunku postanowił wziąć po prostu za zbieg okoliczności i nadal kroczył dziarsko, zadowolony z faktu, że już nie musi słuchać rozmów napalonych fanek. Kiedy jednak dziewczyna wspięła się po kilku schodkach i zadzwoniła do drzwi domu, do którego on sam właśnie zmierzał, stanął jak wryty. Czy to jest koleżanka Phee? Tej wrażliwej, kruchej Phee, która z zewnątrz wydaje się być silna, ale wystarczy jedno wspomnienie, żeby ją podłamać w środku? Nie…
            Zdecydował, że w takim razie nie pójdzie do niej. Po co on w ogóle się tam pchał? Sam nie znał swoich motywów i to go najbardziej przerażało.
            Nie chciał wracać do domu, musiał wszystko sobie przemyśleć. Stwierdził, że mieszcząca się dwie przecznice dalej knajpka będzie idealnym na to miejscem, więc od razu tam ruszył. Miał wielką ochotę na piwo – kolejne – ale postanowił się ograniczyć, więc zamówił tylko kawę. Znalazł stolik jak najbardziej w rogu i przy nim usiadł.
            Dlaczego go tak do niej ciągnęło? Dlaczego myślał o niej cały czas, zawracał sobie głowę tymi wspomnieniami?
            Bo się zakochałeś – powiedział jakiś cichy głosik w jego głowie, a on, chcąc czy nie chcąc, musiał przyznać mu rację; nie, żeby się z tego cieszył. Widział, jak Liam czy Zayn mają ciężko, kiedy i oni i ich dziewczyny jeżdżą po całej Wielkiej Brytanii, nie mówiąc już o lataniu po wszystkich kontynentach. Nie widują się często; najprawdopodobniej właśnie to doprowadziło do rozpadu związku Louisa i Eleanor. A on tego nie chciał. Nie chciał cierpieć przez rozłąkę, nie chciał też, by jego dziewczyna cierpiała przez fanki, które – w pewnej części – by ją znienawidziły.
            Snując takie rozmyślania dokończył kawę. Siedział jeszcze chwilę przy pustej już filiżance i patrzył przez okno, kiedy zauważył kierujące się do knajpki dwie postacie: jedna była wysoka, z długimi różowymi włosami, a druga niższa. Z rudymi włosami zaplecionymi w warkocz.
            Jako że siedział w rogu na końcu sali, dziewczyny nie dostrzegły go. Przy ladzie zamówiły coś, po czym usadowiły się przy jednym ze stolików. Różowa udała się w kierunku łazienki, a Phee w tym momencie podniosła głowę i spojrzała dokładnie w kierunku Nialla.
            Oboje byli zaskoczeni, jednak to dziewczyna pierwsza otrząsnęła się z szoku i wstając od swojego stolika, podeszła do jego.
            - Miałeś wyjść gdzieś z kumplami, prawda? Wystawili cię, czy co?
            - Nie miałem humoru – odparł, wzruszywszy ramionami, po czym zlustrował ją wzrokiem. Leginsy, za duży sweter w brzydkim kolorze oraz puchate skarpetki – strój, w którym ją zastał rano – zamieniła na zwykłe jeansy, T-shirt i granatowy kardigan. Włosy, które wcześniej były w nieładzie, zostały idealnie uczesane. Jedyne, co się nie zmieniło, to to pełne zrozumienia spojrzenie, którym go darzyła, oraz to, można powiedzieć, zagubienie w jej postawie. W pewien sposób była dla niego po prostu piękna, tak samo teraz, jak rankiem.
            Za Phee chłopak zobaczył, jak Różowa wychodzi z toalety. Dziewczyna zauważyła, że on na kogoś patrzy, więc odwróciła się.
            - Moja koleżanka, Maggie. Uprzedzam, że jest trochę… - Phee przerwała i westchnęła, gdy w niewielkim pomieszczeniu rozległ się przytłumiony krzyk dziewczyny, a głowy innych ludzi zwróciły się w jej stronę. – Ma małą obsesję – dokończyła szybko, zanim ta do nich dobiegła.
            - NIALL HORAN! – wrzasnęła.
            - Czy może pani tak nie hałasować? – zwrócił jej uwagę pewien starszy mężczyzna. Dziewczyna jednak tylko posłała mu przepraszający uśmiech, po czym bez pytania usiadła na wolnym krześle przy stoliku.
            - Jestem waszą największą fanką – powiedziała głosem podwyższonym o kilka tonów z emocji. – Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? Albo dałbyś mi autograf? Proooszę!
            - Jasne – odparł, patrząc na Phee spojrzeniem mówiącym: Nie martw się, przyzwyczaiłem się do tego.
            Maggie wstała i wyciągnęła z kieszeni telefon.
            - Phee, zrobisz nam zdjęcie?
            Dziewczyna tylko przytaknęła patrząc, jak przyjaciółka i Niall stają obok siebie. Zrobiła im dwa zdjęcia, jako że pierwsze wyszło poruszone, po czym oddała urządzenie Maggie; ta poprosiła, by Niall je podpisał.
            - Boże, jakie to dziwne, spotkać dwóch członków 1D w dwa tygodnie! I to zupełnym przypadkiem! Matko, Phee, jesteś moim szczęśliwym amuletem – paplała Różowa. – Tak w ogóle, to skąd ty ich znasz? Przecież nienawidzisz One Direction!
            Niall popatrzył na nią z uniesionymi w zdziwieniu brwiami, a ona tylko potrząsnęła głową, podczas gdy jej policzki przybrały szkarłatny odcień.
            - Maggie, może idź i zamów nam herbatę albo coś? – zasugerowała ruda. Jej przyjaciółka zrobiła tylko niezadowoloną minę, ale poszła do lady.
            - Radzę ci się stąd ewakuować – zasugerowała Phee. – I to jak najszybciej – dodała. Chłopak przytaknął jej  i ciesząc się, że zapłacił za kawę z góry, korzystając z momentu w którym Maggie nie patrzyła, niemal wybiegł z knajpki.
            - Ej! Gdzie go wcięło?! – Maggie była oburzona. – Dla niego też zamówiłam herbatę!
            - To ją odmów. Musiał załatwić jakieś onedirectionowe sprawy czy coś. – Phee wzruszyła ramionami.
            Poirytowana dziewczyna wróciła do lady by powiedzieć, że jednak będą tylko dwie herbaty, a potem ciężko usiadła na krześle.
            - Phee, nie rozumiem. Najpierw Louis Tomlinson w twoim domu, potem zdjęcia ciebie, Louisa i Nialla na mieście, a teraz ty rozmawiająca z Horanem. Co. Się. Dzieje?
            Ruda jedynie westchnęła.
            - Nie wiem jak to się stało, ale po prostu… się zakolegowaliśmy, można powiedzieć. Tyle.
            - Ale nie można po prostu się zakolegować z członkami największego boybandu na świecie!
            - Jak widać, można. I nie bocz się na mnie, bo przecież oni zaraz pewnie gdzieś wyjeżdżają, a ja w Mullingar przecież cały rok nie mieszkam. Nie masz być o co zazdrosna. Możemy skończyć ten temat?
            - No dobra – wreszcie dała za wygraną. Dziewczyny zaczęły rozmawiać o jakichś innych sprawach, ale Maggie nie tylko nadal była zazdrosna – była cholernie zazdrosna.

***

            Wyglądało na to, że pogoda w całej Europie postanowiła popsuć wszystkim wakacje. Nawet w słonecznej Hiszpanii niebo zasnuły chmury, a już wieczorem można było usłyszeć za oknami szum deszczu.
            Była godzina pierwsza w nocy, kiedy hotelowy pokój Harry’ego i Louisa został rozświetlony momentalnie przez błyskawicę, poprzedzoną przez donośny grzmot, który obudził młodszego chłopaka. Chcąc spać dalej, odwrócił się w stronę ściany i nakrył głowę kołdrą – nic z tego. Grzmoty były coraz głośniejsze, a błyskawice jaśniejsze, ponieważ burza zbliżała się coraz bardziej do miasta. Chłopak zasunął zasłony w oknach – również nic to nie dało. Tak jak nakrycie głowy poduszką. Był tak rozbudzony, a zarazem tak zmęczony, że desperacko szukał jakiegoś sposobu na „wyłączenie” tego cholerstwa na dworze.
            W końcu wstał i podszedł do łóżka Louisa, który spał w najlepsze.
            - Boo? – Złapał jego ramię i potrząsnął.
            - Hmmm? – Lou otworzył oczy na milimetr.
            - Mogę spać z tobą?
            Louis po prostu podniósł kołdrę, jakby w zapraszającym geście. Harry wsunął się obok niego i objął chłopaka, przytulając się do jego ciepłego ciała. Mimo że grzmoty nadal przerywały ciszę,  błyskawice rozjaśniały pokój, a Styles nadal nie umiał zasnąć, poczuł się bezpiecznie i na swoim miejscu.
            Wiedział, że Louis traktuje go tylko jako przyjaciela, ale nie przeszkadzało mu to. Wystarczała bliskość.

***

            Jak tam spotkanie z przyjaciółką ? N
            Phee zamrugała, patrząc na telefon. Czyżby Niall właśnie do niej napisał? Spojrzała jeszcze raz – tak, napisał do niej. Ale co ona miała mu odpisać? Nagle zrobiła się nerwowa.
            Raczej dobrze. A co u ciebie?
            Po chwili zastanowienia skasowała całą wiadomość.
            W porządku. Jak ci mija wieczór?
            Tą wiadomość również skasowała. Co ona ma mu napisać? I dlaczego się tak bardzo denerwuje?
            Nieźle. A twoje spotkanie z kolegami, zanim się urwałeś?
            Zanim zaczęła myśleć, wcisnęła „wyślij”. A potem położyła się na wznak na łóżku myśląc, że zaczyna zachowywać się jak jej koleżanki ze szkoły, kiedy przychodziło do chłopaków. Odpowiedź przyszła kilka sekund później.
            To takie oczywiste, że się urwałem ?
            Tak. I nie robi się spacji przed znakiem interpunkcyjnym.
            Chyba wiem , jak pisać .
            Phee pokręciła z uśmiechem głową.
            Nie, najwidoczniej nie wiesz.
            Tym razem sms zwrotny nie przyszedł po kilku sekundach, więc kiedy myślała, że chłopak się na nią obraził czy coś, telefon zawibrował.
            Wyjdziemy gdzieś jutro ? Razem ?
            W tym momencie Phee dosłownie poczuła serce w swojej klatce piersiowej. Co się z nią działo? Jeszcze rano płakała w ramionach tego chłopaka, a teraz…
            Zrozumiem , jeśli nie chcesz ..
            Dziewczyna odetchnęła głęboko, czytając tego smsa. Czy chce? Chyba tak.
            Razem w sensie razem czy razem razem?
            Wiedziała, że ta wiadomość nie ma sensu, ale mimo to ją wysłała. No bo w sumie co ma do stracenia?
            Razem razem .
            Tym razem Phee odpowiedziała równie szybko jak Niall.
            Chętnie.

16 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3
    PrzegeNIALLny ten rozdział, szczególnie końcówka :D
    Hehhehe Louis i Harold w jednym łóżku... To coś musi znaczyć!
    A Niall i Phee... oni tak idealnie do siebie pasują. Razem razem, pójdą gdzieś razem razem! <3
    Niech tylko nie idą do Mc albo KFC, bo to nie jest odpowiednie miejsca na randki... xD
    Duuuużo weny na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Końcówka zajebista!
    Wszystko cudowne :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ulubiony rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :D fajnie piszesz :) czekam na nn :):)

    OdpowiedzUsuń
  5. awwww......
    randka się szykuje!!!!!
    Jak ja kocham tego Niallerka <333
    już się nie mogę doczekać następnego, pisz szybko!!!!!
    kocham :**

    zapraszam do siebie:
    london-is-my-city.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć. :)
    Robisz może szablony na blogspot? x

    Co to rozdziału - nie dość, że Niall, to jeszcze szykuje się randka. *,* Będę wpadać częściej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam ci już kiedyś że cię uwielbiam? Jeśli nie to teraz mówię: Uwielbiam Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Na samym początku chcę powiedzieć - Twój blog jest niesamowity! Zaczynając po treści opowiadania, a kończąc na nagłówku. Zaczęłam czytać go kilka dni temu i bardzo mnie wciągną! Jestem zachwycona postawą Niall'a... Jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie! Chcę więcej! < 3

    OdpowiedzUsuń
  9. Twojego bloga zaczęłam czytać jakoś... tydzień temu? I codziennie wchodzę i od nowa czytam rozdziały, tak mi się spodobało. Ślicznie piszesz i nie popełniasz błędów, na szczęście. Tekst jest przejrzysty, co jeszcze bardziej zachęca do czytania :3 Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału :33
    Jestem ciekawa, czy Phee i Niall będą razem. Oby tak, oby tak, oby tak!

    Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
    http://deadlybattle.blogspot.com/p/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. [SPAM]{FF1D} http://beginagaiin.blogspot.com/
    Przeciwności losu sprawiły, że życie Claire Parker całkowicie się zmieniło, a problemy przytłaczały ją coraz bardziej. Jednak powrót starego przyjaciela daje nadzieję na nowe życie, wyjście na prostą. Historia o prawdziwej przyjaźni, bez której życie nie miałoby sensu.
    Serdecznie zapraszam i przepraszam za spam. xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Już drugi dzień spędzam na czytaniu tego bloga i nie mam dosyć! Historia jest niesamowita, bohaterka i miejsce akcji tworzą niepowtarzalny klimat + ten cudowny szablon.. Czytam i na pewno będę do końca, czekam z niecierpliwością na kolejny i WIELKI ukłon dla Ciebie <3

    Elle

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz cudownie!
    Jejku.. Spotkają się "razem razem"! Aaaa, uśmiech pojawił się na mojej twarzy :D
    Takie dziewczyny jak te w opowiadaniu.. Piszczące i sądząc e że wiedzą wszystko o kimś. To jest irytujące -,-
    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.. Mam nadzieję, ze opiszesz ich spotkanie :D
    Louis i Harry... Ech, tego nie lubie :P

    pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    Pojawił się prolog:
    http://total-heart-attack.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny blog, na prawdę! Nie możemy się doczekać, aż dodasz następny rozdział o przygodach Phee, Nialla, Lou, Hazzy i całej reszty.
    A poza tym o raz kolejny zostałaś przez nas nominowana do nagrody "Versatile Blogger"!. Więcej informacji znajdziesz na naszym blogu: http://1d-imaginy-polska.blogspot.com/p/blog-page_28.html
    :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Och tak, nie byłabym sobą gdyby nie skasowało mi koentarza :) Rozdział cudowny! Boże, Niall jest taki słodki i kochany, a serce samo prowadzi go przed drzwi Phee. W następnym rozdziale wychodzą gdzieś "razem razemm"? Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Serio? Harry i Louise? Pfuu...(Raczej Harry)

    OdpowiedzUsuń