poniedziałek, 9 września 2013

Epilog: Niall

            - Chłopaki, na platformy! TERAZ! – krzyczał mężczyzna koordynujący wszystko, co się działo na koncercie. – Jon, możecie zaczynać! – powiedział do mikrofonu, który miał przymocowany do ucha. – Skupcie się! Stójcie nieruchomo! Nie chuchajcie do mikrofonów! – Pokręcił głową z dezaprobatą. – Louis… Louis NIE DOTYKAJ TEGO! ZARAZ  ZACZYNACIE! Boże drogi… - westchnął. – Platformy do góry na mój znak. Raz, dwa… Już!
            Niall stanął pewnie na nogach, kiego jego platforma wystrzeliła do góry. Ugiął nieco kolana, by nie przewrócić się jak dwa razy na próbie, i tym razem udało mu się ustać w miejscu.
            Chłopak niemal podskakiwał w miejscu, taka energia go rozsadzała. Liam już śpiewał swoją partię w Up All Night, wszyscy razem zgodnie szli na środek sceny, ale to było dla niego za mało. Chciał biegać, skakać, krzyczeć…
            Tak, Niall Horan uwielbiał koncerty.
            Była jeszcze jedna rzecz, która też nie pozwalała mu się uspokoić, ale w inny sposób. Wiedział, że Phee przyjechała do Nowego Jorku – w co nieco wcześniej wątpił – i że jest na koncercie. Czy chciał jej zaimponować? Może trochę. Ale bardziej obawiał się o to, co sobie zaplanował w razie gdyby przyjechała. Może to nic wielkiego – serio, żadnych fajerwerków, nic takiego… Ale nie zmieniało to faktu, że się denerwował.
            Póki co, koncert szedł świetnie. Publika była zachwycona – dziewczyny piszczały, krzyczały, skakały, śpiewały razem z nimi. Pozytywna energia wypełniała całą arenę od podłogi po sufit. Kolejne piosenki były odbierane z takim samym entuzjazmem, jak nie większym. Wszyscy chłopcy czuli się świetnie.
            Ale znów między energicznymi kawałkami pojawił się wolniejszy. Chłopcy usiedli, Dan zmienił gitarę na akustyczną, a Liam zaczął zapowiadać piosenkę.
            - Teraz zwolnimy tempo. Mam nadzieję, że wszyscy znacie tekst, bo chciałbym żebyście śpiewali z nami. Zgoda? – Odpowiedziała mu mieszanka różnego rodzaju wrzasków. Chłopak się uśmiechnął. – Oto Over Again.
            Niall czuł, jak mocno i boleśnie bije serce w jego klatce piersiowej, kiedy Dan zaczął grać. Niemal czuł, jak obija się o żebra i cieszył się, że je tam ma, bo inaczej chyba by mu wypadło. Jego dłonie trzęsły się nieco – nic co by zauważyła jakaś dziewczyna na publice. Na całe szczęście.
            Liam zaczął delikatnie swoją zwrotkę, jak zwykle w pełni opanowany.

Said I’d never leave her cause her hands fit like my T-shirt,
Tongue tied over three words, cursed.

            Wdech, wydech powtarzał sobie w myślach Niall. To nie tak że ma zrobić coś innego niż zaśpiewać. Ma po prostu zaśpiewać…

Running over thoughts that make my feet hurt,
Bodies intertwined with her lips.

            Oddech.

Now she’s feeling so low since she went solo,
Hole in the middle of my heart like a polo.

            Chłopak wziął głęboki wdech i w następne dwie linijki postarał się wdusić wszystkie emocje, wszystkie uczucia, które żywił w kierunku Phee.

And it’s no joke to me,
So can we do it all over again?

            Jego głos zadrżał na końcu, kiedy wyśpiewał dwa ostatnie słowa. Ale to nie był koniec piosenki; nie przekazał jeszcze wszystkiego.

If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart.
I might miss everything you said to me.

            Niall napotkał wzrok Zayna, w którym mógł wyczytać wsparcie i nagle poczuł się lepiej, pewniej.

And I can lend you broken parts,
That might fit like this.
And I will give you all my heart,
So we can start it all over again.

            Przyszedł czas na zwrotkę Harry’ego i Louisa, ale to nie znaczyło, że Niall się pod nią nie podpisywał.

Can we take the same road two days in the same clothes,
And I know just what you’ll say if I can make all this pain go.
Can we stop this for a minute?
You know, I can tell that your heart isn’t in it or with it.
Tell me with your mind, body and spirit,
I can make your tears fall down like the showers that are British.
Whether we’re together or apart,
We can both remove the masks and admit we regret it from the start…

            Serce chłopaka powoli przestawało bić niczym młot Thora, a wracało do normalnego tempa. Jego dłonie wciąż jednak drżały. Głos nagle przestał go słuchać, więc w trakcie refrenu tylko ruszał ustami.

You’ll never know how to make it on your own
And you’ll never show weakness for letting go
I guess you’re still hurt if this is over
But do you really want to be alone?

            Właśnie Phee, czy ty naprawdę chcesz być sama?

If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me.
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over…
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart

            Niall spojrzał na Harry’ego, który posłał mu delikatny, niemal niewidoczny uśmiech.

So we can start it all over again?

            I było już po wszystkim; piosenka się skończyła, wokół nich wybuchły krzyki i piski, a Irlandczyk wreszcie mógł odetchnąć z ulgą. Nieważna była reakcja Phee (no, może trochę jednak ważna, ale na razie się tym nie przejmował) – najważniejsze, że słowami piosenki przekazał jej wszystko, co chciał. Miał nadzieję, że zrozumiała.

***

            Po koncercie, za kulisami, wszyscy chłopcy jeszcze raz się przytulili – zaciągnęli do tego też Lou Teasdale, Paula, Eda, Dana, Josha, Jona, Sandy’ego oraz jeszcze kilka osób. Zrobił się niezły tłok i dopiero po dłuższej chwili zespół mógł udać się do garderoby. Niall poszedł pierwszy – i od razu się zatrzymał.
            W korytarzu stała Phee. Najpierw jej nie poznał; zwykle noszony przez nią długi warkocz został zastąpiony króciutką fryzurką, odkrywającą jej twarz i dobrze ukazującą jej kształt. Nawet, jeśli chłopakowi było żal długich włosów, musiał przyznać, że to do niej pasowało. Miała na sobie zwykłą koszulkę i jeansy, ale jak dla niego, mogłaby nosić cokolwiek.
            Reszta chłopaków wyminęła go, rzucając mu znaczące spojrzenia; techniczni uwijali się jeszcze za jego plecami, ale oni mu już nie przeszkadzali.
            Nie wiedział, czego się spodziewał. Jeszcze rano między powtarzaniem słów piosenek w głowie wymyślał dialogi, jakie by mogli przeprowadzić. Ułożył sobie nawet dwie wersje poruszającego i mniej-więcej romantycznego przemówienia, ale teraz nie umiał wykrztusić słowa. Stał wmurowany w podłogę i czekał na cud, który by go uratował.
            Po chwili wpatrywania się w siebie, Phee zaczęła iść w jego stronę. Nie biec, nic z tych rzeczy. Po prostu zwykłym tempem zaczęła zmniejszać odległość między nimi. Jej trampki skrzypiały na betonowej podłodze. Po kilku sekundach już była przy nim.
            Niall myślał, że zatrzyma się krok przed nim, ale nic z tego; podeszła na tyle blisko, żeby objąć go ramionami i przytulić. Był to mocny uścisk; nie spodziewałby się go po takiej chudzinie - choć i tak nie była już tak chuda jak wtedy, kiedy się poznali.
            Chłopak odwzajemnił uścisk, opierając się policzkiem o jej skroń. Krótkie włosy dziewczyny połaskotały go w nos, na co tylko się uśmiechnął delikatnie.
            - Tak bardzo mi pomogłeś – zaczęła Phee cicho – kiedy próbowałam się pozbierać do kupy po tym wszystkim. A ja cię najzwyczajniej w świecie spławiłam, bo bałam się fanek. Ale teraz… - wzięła drżący oddech. – Naprawdę, chciałabym zacząć wszystko od nowa.
            Niall nie mógł powstrzymać się przed wypuszczeniem cichego, radosnego śmiechu.
            - Ja też – powiedział, wciąż z uśmiechem na ustach, po czym odsunął się od niej. – Ale może nie od razu teraz, bo jestem strasznie spocony i chciałbym się przebrać.
            Phee parsknęła śmiechem i pokręciła głową.
            - Jasne, poczekam.
            Wciąż się uśmiechając, Niall skierował się w stronę garderoby. Po kilku krokach się odwrócił i idąc tyłem pomachał do Phee… Po czym wpadł na kolumnę i niemal upadł. Dziewczyna znów tylko pokręciła głową, a on już potem poszedł normalnie.
            Przepełniała go dosłowna euforia.
            Wiedział, że mu się udało. Nie miał pojęcia, jak dalej im to wyjdzie, ale na razie trzymał się pozytywnych myśli.

            Będą mogli zacząć wszystko od początku.

1 komentarz:

  1. Okey, przeczytałam drugą perspektywę, teraz mogę się rozpisać, w końcu to ci się należy.
    Nigdy nie skomentowałam żadnego rozdziału na tym blogu, za co przepraszam, ale każdy rozdział przeczytałam - byłam od początku, codziennie sprawdzałam czy nie ma nowego posta. A teraz? Codzienną rutyną było sprawdzanie twojego bloga, a co teraz będę robić od razu jak włączę komputer? No nic, zostaje mi tylko twoje inne blogi.
    Rzeczywiście, nie spodziewałam się, że to już epilog. Chciałabyś zobaczyć moją minę kiedy sprawdziłam dziś czy przypadkiem czegoś nie dodałaś, tak to mogło być zabawne :D
    Przywiązałam się do tego bloga, świetna fabuła. Chciałabym tylko zapytać - co z Larrym? Nie za wiele było o tym pisane. No cóż, tajemnica? Lubię tajemnice. Mam swój własny koniec. Szczęśliwy oczywiście ;)
    Muszę ci jeszcze przyznać, że bardzo postarałaś się nad epilogiem, lubię to jak piszesz, oddajesz wiele emocji.
    Podsumowując blog był świetny. Był? On nadal jest świetny! Chciałabym przeczytać coś równie tak wspaniałego jak to.
    So we can start it all over again?
    Nie wytrzymam, muszę przeczytać wszystko od początku :))))

    Pozdrawiam, dziękuję i przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń